1.02.2017
Aktualizacja: 28.08.2017

Centralna Baza Rachunków. Czy nowy pomysł resortu finansów stanowi zagrożenie dla prywatności? 

Centralna Baza Rachunków
© phive2015/fotolia

Rejestr właścicieli rachunków, do którego nieograniczony dostęp miałoby kilkanaście instytucji – to najnowszy pomysł Ministerstwa Finansów, którego deklarowanym celem jest zwiększenie skuteczności działań organów ścigania i kontroli podatkowej. 

Centralna Baza Rachunków (CBR) ma zawierać m.in. informacje o rachunkach płatniczych, kredytowych, lokatach, a także umowach ubezpieczeniowych. Projekt ustawy zakłada, że informacje te będą przekazywane przez banki, fundusze inwestycyjne, towarzystwa ubezpieczeniowe i inne podobne instytucje.

„Rachunek” w rozumieniu autorów projektu ustawy o CBR.
„Rachunek” w rozumieniu autorów projektu ustawy o CBR. Opracowanie własne. 

Dane osobowe do dyspozycji służb

Dostęp do CBR uzyskają nie tylko organy ścigania, ale także urzędy skarbowe oraz komornicy sądowi (w sumie kilkanaście publicznych instytucji). Oprócz podstawowych informacji dotyczących rachunku – takich jak chociażby jego numer czy data otwarcia – CBR ma zawierać również dane identyfikacyjne właściciela: imię, nazwisko, PESEL, adres zamieszkania, seria i numer dokumentu tożsamości, a nawet dane kontaktowe (numer telefonu i adres e-mail). Dane będą mogły być przechowywane w CBR przez 10 lat.

To właśnie ten punkt propozycji resortu finansów budzi największe emocje.

Nowe prawo znacznie ułatwi organom państwa kontrolowanie, gdzie obywatele gromadzą swoje oszczędności. Instrument ten może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa, stwarza jednak zarazem potężne ryzyko nadużyć

– obawia się adwokat Adam Kempa (Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego).

Co istotne, w CBR zawarte będą dane nie tylko właścicieli rachunków, ale również ich pełnomocników. Dostępu do danych identyfikacyjnych pełnomocników nie otrzymają jednak komornicy.

Co to zmieni?

Aktualnie dostęp do informacji jest dla funkcjonariuszy znacznie bardziej utrudniony. Dla przykładu, w przypadku policji potrzebne jest wydanie decyzji przez komendanta wojewódzkiego. Następnie, na jego wniosek, sąd musi zezwolić na ujawnienie tajemnicy bankowej.

Gdyby nowe przepisy weszły w życie, procedura zostałaby nie tyle uproszczona, co właściwie zlikwidowana:

Uzyskanie dostępu […] nie będzie wymagało od służb żadnego uzasadnienia ani tym bardziej zgody niezawisłego sądu. Wystarczy podejrzenie funkcjonariusza służb i cała baza będzie do jego (jej) dyspozycji

– zaznacza ekspert ekonomiczny Hubert Janiszewski w tekście dla rp.pl.

Ostra krytyka

Znaczące ułatwienie dostępu do danych posiadaczy rachunków budzi poważne wątpliwości. Krytycznie o nowym projekcie wypowiadają się prawnicy stowarzyszeni w fundacji Panoptykon, której celem (jak czytamy na stronie internetowej) jest „działanie na rzecz wolności i ochrony praw człowieka w społeczeństwie nadzorowanym”. Obawiają się oni nadużyć ze strony publicznych instytucji.

Obawy te podziela Adam Kempa, który w ostrych słowach wypowiedział się o projekcie:

Projekt ustawy o Centralnej Bazie Rachunków należy ocenić negatywnie. Choć utworzenie bazy niewątpliwie ułatwi organom państwa zwalczanie przestępczości […], jak również poprawi skuteczność egzekucji roszczeń pieniężnych, to za wspomniane korzyści trzeba będzie zapłacić cenę, jaką jest naruszenie autonomii informacyjnej obywateli. Działania zmierzające do całkowitej kontroli nad oszczędnościami obywateli są niebezpieczną praktyką, która w przeszłości charakteryzowała ustroje totalitarne. Podążanie tą ścieżką przez polski rząd powinno się spotkać ze zdecydowaną krytyką.

Większa skuteczność i mniejsze koszty

Ministerstwo Finansów ma jednak solidne argumenty. Chce uprzedzić unijną dyrektywę, która jest już w Brukseli opracowywana. Zakłada ona, że każdy kraj UE powinien wprowadzić system umożliwiający identyfikację właścicieli rachunków. Już teraz podobne systemy funkcjonują w wielu krajach członkowskich, m.in. w Niemczech, Austrii, Francji, Hiszpanii i w Czechach.

To jednak nie jedyny powód powstania projektu. Kolejnym jest chęć usprawnienia procesu pozyskiwania informacji. Obecna procedura jest niezwykle czasochłonna i zwyczajnie utrudnia skuteczną walkę z przestępstwami finansowymi.

[…] organy publiczne zmuszone są do prowadzenia czasochłonnych i kosztownych działań, w tym korespondencji z licznymi instytucjami funkcjonującymi na rynku finansowym lub korzystania z płatnych rozwiązań komercyjnych

– uzasadniają autorzy projektu.

Koszty tych rozwiązań są w istocie niebagatelne. Same urzędy skarbowe i izby celne płacą co roku w sumie ponad 800 tysięcy złotych za korzystanie z komercyjnych baz danych.

Czy państwo, w imię walki z przestępczością, powinno zabiegać o tak szeroki dostęp do danych identyfikacyjnych?

Dodaj komentarz

1 Komentarz do "Centralna Baza Rachunków. Czy nowy pomysł resortu finansów stanowi zagrożenie dla prywatności? "

avatar
Sortuj wg:   najnowszy | najstarszy | oceniany
Ewa
Gość

Czy ja dobrze rozumiem? Z jednej strony GIODO będzie wlepiało koszmarne kary za niedostateczną ochronę baz danych, z drugiej – każdy funkcjonariusz policji zasłaniając się dobrem śledztwa będzie miał dostęp do danych o właścicielach rachunków? Wszystko po to, aby państwo zaoszczędziło 800 tys. (koszt 3 limuzyn rządowych)? Jeżeli obecne procedury są czasochłonne, to może państwo pomyślałoby jak je usprawnić, bez łamania tajemnicy bankowej. I jeszcze taka refleksja – kto będzie kontrolował policjantów, żeby nie dochodziło do nadużyć? Bo w to, że każdy z nich będzie kryształowo uczciwy, raczej nie wierzę.

wpDiscuz