• >>
  • Państwo
  • >>
  • Chiny na drodze od imitacji do innowacji

Chiny na drodze od imitacji do innowacji

Chiny na drodze od imitacji do innowacji

Chińszczyzna, chiński szajs, bubel z Chin – niełatwo pozbyć się etykietki tandeciarstwa. Czy jednak chińskie towary faktycznie wciąż są dla świata tym, czym dla Polski w latach 90. było „barachło” z dawnych republik radzieckich?

Wpływ chińskiej (czy, w nieco szerszym ujęciu, azjatyckiej) produkcji na światowe rynki jest niezaprzeczalny. Z jednej strony wciąż pokutuje przekonanie, że tzw. chińszczyzna jest synonimem towaru tandetnego, niskiej jakości, często wręcz nieudolnie imitującego wielkie marki (jak telewizory Panasonix czy bluzy Adidos), z drugiej – chyba każdy z nas ma w domu przynajmniej jeden produkt „made in China”.

Ostatnie lata pokazują jednak, że Państwo Środka coraz bardziej liczy się na arenie międzynarodowej. Postzimnowojenna supremacja Stanów Zjednoczonych powoli staje się pieśnią przeszłości, rośnie za to rola bloku państw BRICS (grupy pięciu głównych gospodarek rozwijających się; przed 2010 r. BRIC), którego Chiny są integralną częścią.

Za jedną z ważniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy uważa się odwrócenie chińskiej gospodarki od wtórnych, nierzadko nielegalnie pozyskiwanych rozwiązań technologicznych na rzecz innowacyjności i produktów z sektora high-end. Mało kto wie, że Chiny nie są pionierem na tym polu. Parę dekad wcześniej szlaki przetarło im inne azjatyckie państwo, które obecnie utożsamiane jest z technologicznym centrum świata. Być może za kilka lat czeka to również Chińczyków.

„Odwrócona” triada Schumpetera

W jednym z naszych wcześniejszych tekstów wspominaliśmy o triadzie Schumpetera (inwencja → innowacja → imitacja) jako punkcie wyjścia do teorii twórczej destrukcji. Okazuje się jednak, że proces ten może mieć również kolejność odwrotną: imitacja zachodnich rozwiązań może prowadzić do wytworzenia innowacji na rynku lokalnym, a w konsekwencji przyczynić się do powstania nowego pomysłu – inwencji. Taką właśnie ścieżkę, nazywaną „odwróconą” triadą Schumpetera, przyjęły Chiny.

Można to łatwo zaobserwować na przykładzie szybkiej kolei. Ten środek transportu był kluczowy dla państwa, którego rozpiętość to blisko 5 000 km (w linii prostej między skrajnymi punktami wschodnim i zachodnim). Ponieważ w 1993 r. średnia prędkość chińskiej kolei wynosiła 48 km/h, podróż z jednego końca kraju na drugi trwała ponad cztery doby. Przez dwie dekady czas ten uległ aż czterokrotnemu skróceniu.

Z punktu widzenia triady Schumpetera pierwszym etapem chińskiej ścieżki rozwoju kolei była konferencja rządu z 1 kwietnia 2004 r., na której ustalono następującą strategię: transfer zaawansowanej technologii z Zachodu, wspólną produkcję z przedsiębiorstwami zagranicznymi, a w efekcie stworzenie krajowej marki. Zamiast importować gotowe wyroby, Chiny ograniczyły nabyty tabor do kilku sztuk (wzorca), natomiast masowo sprowadzały części, które następnie montowano w krajowych zakładach. Niosło to ze sobą dwa bardzo istotne skutki:

  • Po pierwsze, nacisk położono na proces produkcyjny. Pracownicy mieli możliwość (czy wręcz obowiązek) praktycznego kształcenia, co następnie wpływało na usprawnienie docelowej produkcji pod chińską marką.
  • Po drugie, korzystanie z półproduktów ułatwiało innowacyjność. Znacznie łatwiej bowiem wprowadzać innowacje, mając do dyspozycji wszystkie elementy składowe maszyny (i, co wynika z pierwszego punktu, praktyczną wiedzę na ich temat), a nie wyłącznie gotowy towar, będący „czarną skrzynką”.

Było to o tyle ważne, że – równocześnie z montowaniem pociągów – sprowadzane części były masowo kopiowane w chińskich zakładach (a więc Chińczycy robili to, na czym zbudowali dotychczasową potęgę – tworzyli imitacje sprawdzonych, zachodnich rozwiązań). Stąd już tylko krok do stworzenia sieci własnych fabryk, produkujących już całkowicie chińskie podzespoły.

Chińskie pociągi (czy może wręcz: chińskie wersje zagranicznych pociągów) były nawet lepsze od pierwowzorów. Dla przykładu: jedną z bardziej rozpoznawalnych par współpracujących ze sobą podmiotów było Kawasaki i China Southern Car. W ciągu zaledwie siedmiu lat CSC, bazując na importowanych pociągach Kawasaki, stworzyło własne maszyny, osiągające już nie 200 (jak wzorzec), ale 250 km/h. W późniejszych latach, już dzięki własnym wysiłkom, a nie kopiowaniu gotowych rozwiązań, prędkości te dochodziły nawet do 350 km/h.

Punktem wyjścia stało się więc kopiowanie zewnętrznych rozwiązań technologicznych (imitacja). Z importowanych elementów, na podstawie zagranicznych składów, tworzono następnie chińskie szybkie pociągi (innowacja). Dostosowanie ich do lokalnych warunków i udoskonalanie wymagało z kolei własnej wynalazczości (inwencji). W ten sposób tworzy nam się „odwrócona” triada Schumpetera.

Charakterystyka i przykłady innowacji

Mimo tego, o czym pisaliśmy na początku tekstu, nie da się zaprzeczyć, że Chiny mają bardzo bogatą tradycję (sięgającą co najmniej czasów dynastii Zhou, tj. XI-III w. p.n.e.), jeśli chodzi o wynalazczość. To z tego kraju pochodzą przecież tzw. Cztery Wielkie Wynalazki – druk, kompas, papier i proch. Jedwab był tajemnicą strzeżoną – pod groźbą śmierci – przez ponad dwa tysiące lat. Chińska porcelana do tej pory uchodzi za towar luksusowy. Chińczycy wynaleźli również m.in. klamrę do paska, kuszę, amalgamat stomatologiczny, dougong (element architektoniczny typowy dla świątyń), kamień pisarski czy gry: domino, go, tangram, mahjong (z kolei chińczyk, wbrew pozorom, nie wywodzi się z Chin, a z Indii).

To jednak wszystko czasy antyczne. Współczesne Chiny nie mogą co prawda pochwalić się aż tak przełomowymi wynalazkami, jednak niewątpliwie szereg z nich bądź już nam służy, bądź stwarza poważne szanse wykorzystania w najbliższym czasie:

  • e-papierosy,
  • dron pasażerski (Ehang 184, pierwszy na świecie, został zaprezentowany w ubiegłym roku),
  • nieinwazyjny test prenatalny wykrywający zespół Downa (wynaleziony co prawda w Hongkongu, ale przez chińskich naukowców),
  • aerożel węglowy (wynaleziony w 2013 r. stał się najlżejszą substancją świata; aerożele takie mogą być stosowane np. przy budowie statków kosmicznych lub kolektorów słonecznych).

Innowacja przez komercjalizację

Charakterystyczny jest też sposób, w jaki nowe produkty trafiają do odbiorcy. W Chinach mamy bowiem do czynienia z rzadko spotykanym na Zachodzie zjawiskiem innowacji przez komercjalizację. Oznacza to, że konsument otrzymuje już pierwszą, niemal prototypową wersję danego produktu. Wytwórca, na podstawie informacji zwrotnej, dokonuje następnie niezbędnych poprawek i ulepszeń, wypuszcza kolejną wersję, a proces powtarza się, dopóki zarówno założenia producenta, jak i oczekiwania konsumenta nie będą spełnione. Ta metoda pozwala na ustalenie preferencji konsumentów „w locie” i skupienie się wyłącznie na tych funkcjach produktu, które są najbardziej pożądane. Jednocześnie nie spowalnia to samego procesu produkcji. Badania McKinseya wykazały, że średni czas potrzebny do wprowadzenia ostatecznej wersji produktu na rynek chiński i rynki Zachodu jest bardzo podobny.

Wydatki na inwestycje i B+R

Przez ostatnie ćwierćwiecze Chiny przebyły bardzo długą drogę, jeśli chodzi o sektor badań i rozwoju. Wydawać by się mogło, że kraj utożsamiany z masową produkcją i tanią siłą roboczą skupi się głównie na korzyściach skali. Według danych OECD chińskie wydatki na badania i rozwój mierzone udziałem w PKB przegoniły już średnią unijną i coraz bardziej zbliżają się do średniej OECD. W 1991 r. było to ledwie 0,725% PKB, w 2015 r. – 2,067%. Warto zestawić to również z polskimi danymi – 0,723% w 1991 r. i tylko 1,004% w 2015 r.

Wydatki na B+R w latach 1990-2015 w krajach OECD, UE, Chinach i Polsce.
Wydatki na B+R w latach 1990-2015 w krajach OECD, UE, Chinach i Polsce. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych OECD.

Jeszcze bardziej imponująco wygląda to w liczbach bezwzględnych: w 1991 r. chińskie wydatki na B+R wynosiły niecałe 13,5 mld dolarów, w 2015 r. – już blisko 377 mld. To wzrost o prawie 2 700%! O ile więc poziom wydatków w Chinach można uznać za co najmniej zadowalający, o tyle znacznie gorzej jest w kwestii kadr naukowych. OECD szacuje, że na 1000 pracowników w Chinach przypada zaledwie 2 badaczy. Dla porównania: średnie OECD i unijna oscylują w granicach 8, a odsetek w Polsce – 5 badaczy na 1 000 pracowników.

Liczba naukowców na 1000 zatrudnionych.
Liczba naukowców na 1 000 zatrudnionych. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych OECD.

Liczba wydanych w Chinach patentów

Rodzi to też inne implikacje: zaledwie co dziesiąty chiński wykładowca ma stopień doktora (wśród pracowników B+R jeszcze mniej, bo ledwie co dwudziesty piąty). Mimo to w 2011 r. chiński urząd patentowy otrzymał więcej zgłoszeń niż amerykański, a w rankingu Royal Society Chiny zajęły drugie miejsce na świecie (za USA) jeśli chodzi o liczbę publikacji naukowych. Według raportu WIPO (Światowej Organizacji Własności Intelektualnej) w 2014 r. w Chinach zgłoszono aż 928 tysięcy patentów – jedną trzecią wszystkich zgłoszeń na świecie. Rok później liczba ta przekroczyła – po raz pierwszy na świecie – milion.

Nie są to tylko puste liczby – nowelizacja prawa patentowego z 2008 r. przyniosła wyraźne obostrzenia w tej kwestii, znacznie ograniczając możliwość zgłaszania tzw. patentów śmieciowych oraz hijackingu patentów. Wcześniej bowiem częstą praktyką było m.in. patentowanie wzornictwa, nawet rozumianego jako proste zestawienie kolorów w dwóch wymiarach. Dwoma oddzielnymi patentami mogły więc być np. śruba z żółtą gwiazdą namalowaną na łbie i ta sama śruba z czerwonym kółkiem. Za przyrostem ilościowym podąża więc również zmiana jakościowa – Chiny nie tylko kreują więcej nowości, ale są to też faktyczne innowacje, a nie wyłącznie kosmetyczne poprawki.

Strategie rozwoju chińskiej gospodarki

Dążenia Chin do statusu najbardziej innowacyjnej gospodarki świata mają też odzwierciedlenie w strategiach rządowych. W 2015 r. w życie wszedł trzynasty plan pięcioletni, którego kluczową częścią jest dokument „Made in China 2025”.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na inną ważną rzecz. Choć nominalnie Chiny są państwem socjalistycznym (republiką ludową), w praktyce uważa się je za kraj kapitalistyczny lub wręcz kapitalistyczno-nacjonalistyczny. Wynika to ze specyficznego pojmowania kapitalizmu i socjalizmu w Chinach. Z tego względu obok siebie mogą funkcjonować wolnorynkowe przedsiębiorstwa prywatne i będące reliktem gospodarki planowanej „pięciolatki”. Nie zmienia to faktu, że za rozwój gospodarczy Chin odpowiada w dużej mierze partia rządząca, a nie oddolne działania inwestorów prywatnych.

Made in China 2025

Strategia „Made in China 2025” zakłada oparcie chińskiej gospodarki na innowacjach oraz nacisk na wysoką jakość produktów (quality over quantity). W jej ramach wyróżniono 10 kluczowych sektorów:

  1. Zaawansowane technologie informacyjne (IT).
  2. Automatyka i robotyka.
  3. Sprzęt lotniczy i kosmiczny.
  4. Sprzęt i technologie morskie.
  5. Nowoczesny przemysł kolejowy.
  6. Pojazdy elektryczne (tzw. NEV-y).
  7. Urządzenia elektroenergetyczne.
  8. Urządzenia rolnicze.
  9. Nowe materiały.
  10. Biofarmacja i zaawansowane produkty medyczne.

Chiński rynek niewątpliwie jest bardzo atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów. Żyje tu niemal co szósty mieszkaniec globu, a krajowe podmioty wciąż nie osiągnęły poziomu technologicznego pozwalającego zaspokoić gospodarcze oczekiwania Komunistycznej Partii Chin. Istniejącą lukę mogą więc bez problemu zapełnić przedsiębiorstwa spoza Państwa Środka, głównie z Europy i Stanów Zjednoczonych.

„Made in China 2025” ma jednak nie dopuścić do takiej sytuacji. Chiny – podobnie jak swojego czasu Japonia – stawiają bardzo mocno na politykę interwencjonistyczną. Zachodnie podmioty stopniowo mają być wypierane przez krajowe, co powinno umocnić pozycję tych ostatnich i dać podwaliny pod ekspansję za granicę. Warto wspomnieć choćby to, że w 2025 r. udział krajowych materiałów podstawowych ma wynosić już 70%. Chiny chcą to osiągnąć z jednej strony przez potężne dotacje i subwencje dla lokalnych działań (ich wartość liczy się w dziesiątkach miliardów euro, podczas gdy w Niemczech – kraju o PKB ledwie 2,5-krotnie niższym – wyniosły one tylko 200 milionów), z drugiej – przez stawianie wielu barier inwestorom z zewnątrz, m.in. wykluczeniu ich ze schematów subwencyjnych czy zamykaniu niektórych rynków. Zupełnie inaczej wygląda sprawa chińskich udziałów za granicą: Partia aktywnie wspiera zakup kluczowych technologii z Zachodu, wykorzystując otwartość rynków europejskich.

Można nie zgadzać się co do etyczności chińskiej polityki gospodarczej, ale z pewnością trzeba przyznać, że strategia „Made in China 2025” może przynieść znaczący wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw z tego kraju. Już teraz Chiny uważane są za największą gospodarkę świata (wg PKB PPP). Jeśli za wzrostem gospodarczym (o niesamowitej skali – PKB w latach 1990-2015 wzrósł o blisko 1700%!) podąży również rozwój, indukowany innowacjami, Państwo Środka może w niedługim czasie stać się faktyczną potęgą.

Chińscy pracownicy, w przeciwieństwie do północnokoreańskich, nie narzekają na warunki pracy. Od czasów Mao Zedonga wiele poprawiło się w tej kwestii. Obecnie nie mamy już do czynienia np. z masowym łamaniem przepisów BHP i przymusową pracą za grosze.

Strategic Emerging Industries (SEI)

Niezależnie od „Made in China 2025” w Chinach od dłuższego czasu nacisk kładzie się na tzw. SEI – Strategic Emerging Industries (strategiczne wschodzące gałęzie przemysłu). W lutym 2017 r. chiński rząd ogłosił kolejny ich katalog. Wyróżniono w nim dziewięć pozycji, uszeregowanych według rangi znaczenia dla gospodarki:

  1. Technologie informacyjne (IT) nowej generacji.
  2. Produkcja sprzętu high-end.
  3. Nowe materiały.
  4. Biotechnologia.
  5. Pojazdy elektryczne (tzw. NEV-y).
  6. Energia alternatywna.
  7. Technologie środowiskowe i energooszczędne.
  8. Innowacje cyfrowe.
  9. Usługi powiązane (w tym badania, standaryzacja, usługi finansowe).

Choć oba dokumenty funkcjonują niezależnie od siebie, już na tym etapie widać, że część branż występuje i na liście SEI, i w kluczowych sektorach „Made in China 2025”.

Porównanie strategii rozwoju Chin - Made in China 2025 i SEI.
Porównanie strategii rozwoju Chin – Made in China 2025 i SEI. Źródło: opracowanie własne.

Oczywiście nie kończy się na samym katalogu. Chiński rząd aktywnie wspiera sektor SEI, upatrując w nim nadzieję na jeszcze szybszy rozwój kraju. Rada Państwa decyzją z października 2010 r. ustaliła, że SEI mają odpowiadać za 8% PKB w 2015 (taki też wynik ogłosiła Rada w grudniu 2016 r.) i aż 15% PKB w 2020 r. Wdrażanie programu SEI odbywa się metodą top-bottom, tzn. ogólne wytyczne na szczeblu krajowym doprecyzowane są następnie na szczeblu lokalnym przez odpowiednie podmioty. Skutkuje to tym, że regiony rozwijają się w różnym tempie, rzadko spójnym z celem ogólnym. Różnic jest jednak znacznie więcej. Lokalne rządy traktują listę SEI wyłącznie jako sugestię, a nie twardy nakaz. Raport US-China Business Council z 2013 r. pokazuje m.in., że liczba branż uznanych jako SEI wahała się od 6 (prowincje Syczuan i Szantung) aż do 10 (prowincje Jiangxi i Jiangsu), podczas gdy rządowa lista z tamtego okresu wyszczególniała 7 pozycji.

Wszystko to ma się odbywać w atmosferze zachęty do zakładania działalności właśnie w tym sektorze. Krajowa Komisja Rozwoju i Reform wydała w 2011 r. zalecenia, zgodnie z którymi przedsiębiorstwa prywatne powinny mieć m.in. równy dostęp do finansowania rządowego w ramach projektów SEI, a bariery wejścia w strategicznych branżach miałyby zostać zniesione. Ważne jest jednak, że termin „przedsiębiorstwa prywatne” w tym kontekście nie uwzględnia inwestycji zagranicznych. Rząd ponownie więc, tak jak w przypadku strategii „Made in China 2025”, traktuje podmioty obce i krajowe na zupełnie innych warunkach. Oficjalne stanowisko jest jednak zgoła inne. W publicznych wypowiedziach wysokich urzędników państwowych roi się od zapewnień, że zagraniczni inwestorzy działający w sektorze SEI będą traktowani tak samo jak lokalne firmy. Poprzednie doświadczenia pokazują jednak, że brak transparentności przy wdrażaniu polityki, wymogi lokalizacyjne czy określone kryteria kwalifikacji do wsparcia rządowego skutkują dyskryminacją podmiotów zagranicznych.

Co więc z zagranicznymi firmami? Z raportu US-China Business Council z marca 2013 r. wynika, że mają one przeciętny dostęp do finansowania w ramach programów SEI (takiej odpowiedzi udzieliło aż 57% ankietowanych przedsiębiorstw). Wcześniejsza ankieta USCBC pokazała też, że zainteresowanie dotacją zgłosiło tylko 8 z 23 objętych badaniem podmiotów. Zaledwie co drugi z nich widział w tym jednak wyłącznie dodatkowe, a nie kluczowe źródło finansowania.

Podsumowanie

Chiny przez ostatnie kilkadziesiąt lat przeszły poważną rewolucję nie tylko polityczną, ale również ekonomiczną. Od tzw. wielkiego skoku naprzód Mao Zedonga, przez reformy Deng Xiaopinga, Państwo Środka doszło do strategii „Made in China 2025” i statusu jednej z największych (o ile nie największej) gospodarek świata. Od rozpadających się trampków i niepasujących do siebie podróbek LEGO – do pierwszego na świecie pasażerskiego drona. Rolę Chin na światowej arenie zauważają i wielcy, i mali gracze: ponoć „Chiny” były najczęściej powtarzanym słowem w kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, a w zeszłym roku Polska – jako pierwszy kraj europejski – wyemitowała obligacje rządowe w renminbi.

Duża w tym zasługa przesunięcia środka ciężkości z kopiowania zachodnich rozwiązań ku nowej fali chińskich innowacji. Wszystko odbywa się pod przewodnictwem Rady Państwa, choć rozumianym już nie w kategoriach nakazowych, a jako zachęta do prowadzenia działalności w kluczowych sektorach. Do pełnego sukcesu wciąż długa droga: gwałtowny wzrost wydatków rządowych na sferę B+R tylko częściowo rekompensuje niedobory kadry naukowej i badawczej oraz generalnie niski poziom technologiczny wielu krajowych przedsiębiorstw.

Chiny mają jednak doskonały wzorzec w sąsiedztwie. Na niemal identycznym modelu – masowej, tandetnej, nisko kosztowej produkcji dóbr kopiowanych z Zachodu oraz „odwróconej” triadzie Schumpetera – gospodarczą potęgę w przemyśle wysokiej technologii zbudowała przecież Japonia. Za dziesięć czy dwadzieścia lat również chińskie produkty mogą przestać być kojarzone z niską jakością, podobnie jak miało to miejsce w Kraju Kwitnącej Wiśni.


Podsumowanie
1

Choć utożsamiamy dobra produkowane w Chinach z tandetą, korzystamy z nich na co dzień.

2

Początki chińskiej drogi do innowacji w dużej mierze opierały się na „odwróconej” triadzie Schumpetera: imitacja → innowacja → inwencja.

3

Chiński rząd aktywnie uczestniczy w procesie kreowania innowacji poprzez wdrażanie strategii gospodarczych (SEI, „Made in China 2025”).

4

Choć oficjalne stanowisko Chin temu przeczy, dotychczasowe doświadczenia pokazują, że w kraju prowadzona jest wyraźna polityka protekcjonistyczna.

5

W relatywnie niedługim czasie Chiny mogą powtórzyć sukces Japonii i ugruntować swoją rolę na światowym rynku technologii.

Źródła:

[red.] F. M. Abbott, C. M. Correa, P. Drahos, Emerging Markets and the World Patent Order

S. Rein, The End of Copycat China

Chun Jiang, China in Global Value Chains: Implications for Industrial Policy and Development

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!

avatar
wpDiscuz