21.03.2017
Aktualizacja: 28.08.2017

Jednolita cena książki. Kto zyska, a kto straci na ewentualnej zmianie przepisów? 

Jednolita cena książki.
© auremar/fotolia

Polska Izba Książki od dawna postuluje wprowadzenie na polski rynek wydawniczy stałych cen książek. Tym razem to rozwiązanie ma realną szansę na wejście w życie – stosowny projekt ustawy został niedawno przyjęty przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

PIK wraz z resortem kultury deklarują dobre intencje:

Prezes Rady Polskiej Izby Książki Włodzimierz Albin […] wskazał też jako zakładane pozytywne skutki regulacji m. in. ograniczenie wojen cenowych na rynku książki oraz ochronę polskich księgarń

– czytamy w relacji MKiDN ze spotkania, którego tematem była zmiana przepisów.

Propozycje zmian budzą jednak niepokój wielu wydawców, księgarzy i samych czytelników. Dlaczego?

Jedna cena na rok

W projekcie ustawy zapowiedziano obowiązek ustalenia przez wydawców stałej ceny konkretnego tytułu na okres 12 miesięcy. Wydawcy będą mogli wycofać cały nakład po 6 miesiącach i ponownie wprowadzić książkę na rynek po nowej cenie. Jednolitą ceną mają być objęte także dodatki do książek, np. płyty.

Mocno ograniczona ma być możliwość udzielania rabatów. Maksymalna zniżka będzie mogła wynieść 5%, a na targach książki – 15%. Na poziomie 15% ustalono też dopuszczalny rabat na podręczniki, których zakupu dokonają stowarzyszenia uczniów. Instytucje naukowe zapłacą za książki nie mniej niż 80% właściwej ceny.

Za złamanie przepisów przewidziano grzywnę. Projekt zakłada, że unikanie ustalenia jednolitej ceny będzie traktowane jako czyn nieuczciwej konkurencji.

Kopia francuskich przepisów

Bliźniaczo podobne przepisy obowiązują we Francji. W 1981 roku wprowadzono je z inicjatywy ówczesnego ministra kultury, Jacka Langa. Wkrótce potem regulacje dotyczące jednolitej ceny książek zaczęły przyjmować inne kraje Europy. Obecnie funkcjonują one także w Korei Południowej, Meksyku, Japonii i Argentynie, a do ich przyjęcia szykują się już Kanadyjczycy i Brazylijczycy.

 

 

Ustawa o stałej cenie książki w krajach Europy.
Ustawa o stałej cenie książki w krajach Europy. Źródło: opracowanie własne na podstawie prezentacji wydawnictwa Sonia Draga, Rynek książki w wybranych krajach europejskich na tle problemów globalnych.

Francuskie prawo w tym zakresie po niemal 40 latach obowiązywania wciąż ma licznych zwolenników. Szczególnie dobrze powodzi się niezależnym księgarniom, które są chronione przed agresywną polityką cenową największych podmiotów rynku.

Te mają z kolei niemałe problemy. Przykładem jest Amazon, który we Francji nie może łączyć rabatów z ofertą darmowej dostawy, a to – mogłoby się wydawać – jest bardzo niekorzystne także dla czytelników. Praktyka pokazała jednak, że wprowadzenie przepisów nie spowodowało znaczącego wzrostu cen książek na rynku.

Jednolita cena w Wielkiej Brytanii

Jeszcze szybciej od Francuzów system jednolitych cen książek wprowadzili Brytyjczycy; jednak nie na poziomie państwowej regulacji, a w formie umowy branżowej. Już na przełomie XIX i XX wieku wydawcy zawarli z księgarzami pierwsze tego typu porozumienie na świecie (Net Book Agreement). Obowiązywało ono aż do lat 90., kiedy to sąd antymonopolowy uznał porozumienie za niezgodne z prawem. Od tego momentu ceny książek zamiast spadać – rosły, a małe księgarnie nie wytrzymywały konkurencji z gigantami.

[W – red.] Wielkiej Brytanii, gdzie w 1995 roku zniesiono obowiązujący od 1901 roku tzw. „Net Book Agreement”, po wejściu na rynek sieci Amazon zamknęło się 40% istniejących księgarń

– twierdzi PIK w uzasadnieniu swojego projektu.

Obecnie tylko co dziesiąta książka w Wielkiej Brytanii jest kupowana w księgarniach. Brytyjski rynek wydawniczy i tak ma się jednak całkiem dobrze, w czym duży udział ma olbrzymia skala eksportu tytułów za granicę.

Małe księgarnie – zyskają czy stracą?

PIK przekonuje, że wprowadzenie systemu jest konieczne. Ostrzega, że brak regulacji może skutkować przykrymi konsekwencjami, takimi jak zdominowanie rynku e-commerce przez międzynarodowe firmy, malejąca liczba małych księgarń oraz „ograniczony dostęp do rynku dla literatury wartościowej i niszowej”.

Nie wszyscy jednak podzielają opinię, że regulacja – zgodnie z intencją pomysłodawców – poprawi sytuację mniejszych księgarń i punktów sprzedaży.

Jeżeli ustawa wejdzie w życie, skorzystają na niej przede wszystkim najwięksi sprzedawcy detaliczni, zarówno stacjonarni, jak i internetowi. W sytuacji, gdy cena przestanie być kryterium wyboru, klienci w naturalny sposób wybiorą największe, znane sobie sklepy oferujące największy wybór oraz najlepszą obsługę. Małe sklepy internetowe nie będą miały szans

– twierdzi prezes Merlin Group Łukasz Szczepański.

Czytamy coraz mniej

Krytycy projektu zwracają też uwagę na niski poziom kultury czytelniczej w Polsce. Jak wynika z badań Biblioteki Narodowej dotyczących stanu czytelnictwa, w 2015 roku tylko 37% Polaków przeczytało co najmniej jedną książkę. Odsetek czytelników „intensywnych” (takich, którzy czytają przynajmniej 7 książek rocznie) po raz pierwszy od lat spadł poniżej 10%.

Ewentualny wzrost cen prawdopodobnie nie wpłynie pozytywnie na powyższe wskaźniki; a należy wziąć pod uwagę, że już teraz ceny książek w naszym kraju nie należą do najniższych. W 2014 roku za jeden egzemplarz trzeba było zapłacić średnio ponad 40 złotych. To tylko trochę mniej niż w krajach zachodniej Europy, ale po uwzględnieniu różnicy w wysokości zarobków książki w naszym kraju jawią się jako dość drogie.

Jakie skutki ewentualnego wejścia w życie przepisów o jednolitej cenie książki przewidujecie?

Dodaj komentarz

4 komentarzy do "Jednolita cena książki. Kto zyska, a kto straci na ewentualnej zmianie przepisów? "

avatar
Sortuj wg:   najnowszy | najstarszy | oceniany
Gandalf
Gość

Kolejny wpis o tej ustawie. Skutek będzie prosty – upadną małe podmioty (mniejsze wydawnictwa, małe księgarnie), przetrwają giganci rynku (duże wydawnictwa i przede wszystkim Empik), sprzedaż spadnie jeszcze mocniej, bo zacznie się albo ściąganie oryginałów z zagranicy, albo masowe piracenie e-booków. Zresztą to widać po wpisach – takie kolosy jak Zysk lobbują za ustawą, mniejsi – przeciw. PIK-owi wcale nie zależy na uzdrowieniu rynku, a na wyeliminowaniu tych, którzy przeszkadzają w podziale tortu (warto zobaczyć, kto należy do PIK-u). A problem tak naprawdę leży gdzie indziej – w dominującej pozycji dystrybutorów, w bardzo nieuczciwych warunkach współpracy (kredyty kupieckie, półroczne terminy płatności itd.) i to ten element należałoby regulować, żeby cokolwiek poprawić.
Bo choć „drogie książki” to mit (umówmy się, że cena okładkowa nie jest tu żadnym wyznacznikiem, a de facto książka – nawet w pierwszym obiegu – kosztuje w granicach butelki wódki), to jednak na kieszeniach czytających to się odbije. Co innego kupić 50 książek nawet po 15-20 zł w promocjach, a co innego za te same 50 książek musieć płacić po 40 zł ceny okładkowej…

Gandalf
Gość

I jeszcze dodam, że powoływanie się przez PIK na prawo Langa, które funkcjonowało 40 lat temu, w zupełnie innej rzeczywistości, jest nieporozumieniem. I warto wspomnieć o drugiej stronie medalu: w Izraelu (paradoksalnie jednak i mentalnie, i kulturowo bliżej nam do Izraela niż Francji…) po wprowadzeniu takiej ustawy sprzedaż nowości spadła o 60%, wzrosły też faktyczne ceny książki.

Sonia
Gość

Jeżeli cena we wszystkich sklepach będzie podobna, to niekoniecznie negatywnie odbije się to na księgarniach internetowych. Mogą one stosować np. politykę darmowej dostawy. Poza tym ludzie są z natury leniwi i wygodnie im jest zamawiać przesyłkę bezpośrednio pod drzwi. To się raczej nie zmieni.

Kolejna sprawa – czy ludzie chodzą do małych księgarni, bo jest tam taniej? Też niekoniecznie. Zatem w tych dwóch przypadkach argumenty przeciwników tej ustawy wydają mi się chybione.

Obawiam się jednego – wprowadzenie ustawy o jednolitej cenie książki może wyciąć małych graczy z rynku, ponieważ średnia cena książki wzrośnie i ludzie będą ich jeszcze mniej kupowali. Mniejszym podmiotom trudniej jest przetrwać w takich warunkach.

ULA
Gość

zgadzam się- małym księgarniom pewnie to i nie pomoże, a zmiana wpłynie na konsumenta, który będzie musiał więcej zapłacić za książki :/ zresztą dość niebezpieczne są takie regulacja – co będzie dalej? jednolita cena za… chleb i masło

wpDiscuz